"Sam decydujesz o tym, co uwielbiać"
David Foster Wallace

sobota, 4 grudnia 2010

Uwaga! Niebezpieczne stężenie testosteronu!

  • T.: "Maczeta" ('Machete')
  • R.: Robert Rodriguez, Ethan Maniquis
  • O.: Danny Trejo, Jessica Alba, Michelle Rodriguez, Jeff Fahey, Robert De Niro, Steven Seagal
  • IMDb: 7.3/10
  • Rok: 2010
  • T.: "Niezniszczalni" ('The Expendables')
  • R.: Sylvester Stallone
  • O.: Sylvester Stallone, Jason Statham, Jet Li, Giselle Itie, Mickey Rourke, Eric Roberts
  • IMDb: 6.9/10
  • Rok: 2010
  Czytelników o słabszych nerwach bardzo proszę o odejście od monitora już teraz - poniższy tekst będzie bowiem ociekał posoką (tudzież innymi płynami ustrojowymi) w ilościach hurtowych, ludzkie wnętrzności znajdą się po zupełnie innej stronie skóry niż zwykle, a mięsem rzucał będę częściej niż Roman Ludwiczuk.
Nie może być jednak inaczej, jeśli zabieram się jednocześnie za recenzje dwóch najbardziej kozackich filmów ostatnich lat - ostrzejszej niż brzytwa "Maczety" i twardszych niż Skała "Niezniszczalnych". Tak na serio to postanowiłem wrócić do formuły, którą zastosowałem już jakiś czas temu, wprowadzając tylko jedną zmianę - nie ma dziewięciu kategorii, jest osiem... bo tak mi lepiej pasowało :P. Mogę Wam już teraz powiedzieć, że będzie drastycznie, ale tylko dla jednego z wyżej wymienionych.

sobota, 20 listopada 2010

Dorósł ?

  • T.: "Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I" ('Harry Potter and the Deathly Hallows: Part I')
  • R.: David Yates
  • O.: Daniel Radcliffe, Emma Watson, Rupert Grint, Ralph Fiennes, Helena Bonham Carter, David Thewlis
  • IMDb: 8.4/10
  • Rok: 2010
  Długo nie byłem przekonany co do słuszności pisania tego tekstu - wszystko z troski o Ciebie drogi czytelniku. Otóż, niżej podpisany ma sporo słabości, a jedną z nich jest cykl książek/filmów o najsłynniejszym okularniku świata, w których gustuję od lat, jeśli dobrze liczę, dziesięciu (uprzedzając kpiący uśmieszek na wielu twarzach: nie, nie wstydzę się lubić Harry'ego Pottera w wieku 21 lat... są gorsze przypadki - to temat na długi artykuł, może go kiedyś popełnię). Z tego powodu zachodziły usprawiedliwione obawy, że kierując się sympatią mógłbym gdzieś po drodze zagubić obiektywność - na całe szczęście rozwiązanie przyniósł mi sam film. Nie będzie potrzeby wyginania języka dla ukrycia mielizn fabularnych i technicznych - nareszcie zekranizowany 'Potter' broni się sam.

wtorek, 26 października 2010

Krwawa baśń

  • T.: 'Essential Killing'
  • R.: Jerzy Skolimowski
  • O.: Vincent Gallo, Emmanuelle Seigner
  • IMDb: 7.5/10
  • Rok: 2010
  Bardzo irytuje mnie postawa, która na polskim podwórku jest szczególnie mocno widoczna - otóż, nieważne jakie mamy pojęcie na temat danej dziedziny, ba, czy w ogóle kiedykolwiek się nią interesowaliśmy, wystarczy, że nasi rodacy odniosą w niej jakiś sukces, a my już lgniemy do tego jak pszczoły do miodu. Przykłady można mnożyć (np. w sporcie), ale tu odnoszę się oczywiście do kina i do Pana Jerzego Skolimowskiego, który został niedawno laureatem Nagrody Specjalnej Jury 67. Festiwalu Filmowego w Wenecji, co natychmiast zostało pochwycone przez krajowe media, które reżysera wykreowały na niemalże bohatera narodowego (ani słowem nie wspominając o jego wcześniejszych dokonaniach), a dyskusje o jego filmie usłyszeć można było prawie wszędzie - mimo, że niewielu go wtedy tak naprawdę widziało, a myślę, że co poniektórzy niespecjalnie orientowali się nawet co to jest ten cały festiwal i czemu akurat w Wenecji... Szczyt żenady osiągnęło to podczas "uroczystej premiery w Złotych Tarasach", towarzystwo takie, że brakowało tylko proboszcza i wstęgi do przecięcia ! Uuf... bardzo Was przepraszam za te żale, ale po prostu strasznie mnie takie coś wkurza. Na całe szczęście nie odrzuciło mnie to od samego filmu, o którym postaram się wystukać parę zdań już w zdecydowanie bardziej pozytywnym klimacie.

sobota, 23 października 2010

Cierpienia wyalienowanego miliardera

  • T.: 'The Social Network'
  • R.: David Fincher
  • O.: Jessie Eisenberg, Andrew Garfield, Justin Timberlake, Armie Hammer, Rooney Mara
  • IMDb: 8.5/10
  • Rok: 2010
  Przepraszam za brak normalnego wstępu, ale w tym miejscu miałem umieścić jakieś banały, traktujące o społecznym i kulturowym fenomenie jakim z całą pewnością jest serwis 'Facebook'. Uznaję jednak, że wszyscy doskonale wiecie o co chodzi, nie ma sensu więc wgłębiać się w szczegóły - przejdźmy od razu do meritum (dziś cały tekst będzie bardziej skondensowany niż zwykle - wybaczcie, wina zmęczenia i braku czasu).

środa, 13 października 2010

Wsiąść do samolotu, byyyyyle jakiego...

  • T.: "Jedz, módl się, kochaj" ('Eat Pray Love')
  • R.: Ryan Murphy
  • O.: Julia Roberts, Javier Bardem, Richard Jenkins, James Franco, Viola Davis, Billy Crudup
  • IMDb: 4.9/10
  • Rok: 2010
  Ogólnie rzecz biorąc, nie lubię filmów, które na siłę wciskają widzowi jakieś życiowe przesłanie z bardzo prostego powodu. Otóż ta głęboka myśl, którą chcą nam przekazać twórcy, zwykle okazuje się być banałem jakby żywcem wyciągniętym z pamiętnika szczególnie "natchnionej" nastolatki. Nie dość więc, że przez kilkadziesiąt minut musimy wysłuchiwać pseudo-filozoficznych frazesów, to jeszcze dochodzi do tego konieczność oglądania sztucznych uśmiechów i uniesień duchowych pokazanych na zasadzie "ekstatyczny wyraz twarzy i lśniące oczy w ujęciu z góry". Czemu więc piszę o filmie, który znakomicie spełnia ww. przesłanki ? Cóż, skoro raz na milion lat jakiś czas pojawiają się nawet takie cuda jak utalentowany polski piłkarz, to tym bardziej zdarzają się tego typu produkcje, które okazują się pozytywnym zaskoczeniem. "Jedz, módl się, kochaj" jest właśnie jedną z nich.

wtorek, 7 września 2010

Wchodzi gość do agencji reklamowej...

  • T.: 'Mad Men'
  • Twórca: Matthew Weiner
  • O.: John Hamm, January Jones, Vincent Kartheiser, Elisabeth Moss, John Slattery, Christina Hendricks, Jared Harris
  • IMDb: 8.9/10
  • Rok: 2007 - ?
 [UWAGA: Starałem się ich uniknąć, ale wszystkich się nie udało, więc tekst zawiera kilka SPOILERÓW z I, II, i III sezonu serialu 'Mad Men' - czytacie na własną odpowiedzialność]

   Zacznę od pytania: co trzeba, by stworzyć popularny serial ? Odpowiedzi przesyłajcie na adres aragorn2123@gmail.com Bez wątpienia nie obejdzie się bez dobrego pomysłu, który to potem armia scenarzystów przemieli na kilkanaście (-dziesiąt, -set) odcinków. Oczywiście nawet najlepszy pomysł wyjściowy po pewnym czasie się przeje, dlatego trzeba go widzom urozmaicić, a to najlepiej osiągnąć wplatając w fabułę mnóstwo tajemnic - ich rozwiązanie jest mało istotne, wszak "nie o to chodzi, by złapać króliczka...". Kolejny niezbędny element to cliffhangery, duuuuuuuuuuuużo cliffhangerów - ideałem byłby jeden przed każdą przerwą reklamową i taki wielgachny na sam koniec, ale nie oszukujmy się, na tym co do tej pory wymieniłem nie da się zbudować hitu na lata (co najwyżej na sześć sezonów). Potrzeba więc jeszcze bohatera, którego pokocha publiczność, czyli najlepiej, żeby był jednocześnie neurochirurgiem, mordercą i wampirem, a pacjentów, ofiary, śmiertelników, wszystkich dookoła raczył ociekającymi sarkazmem komentarzami... w sumie nie zaszkodziłyby też błękitne oczy. Teraz pytanie nr 2: jakim więc cudem od trzech lat serialowym przemysłem niepodzielnie rządzi produkcja, która nie posiada ŻADNEGO z ww. elementów ? Ba, nie ma w niej ani lekarzy, ani policjantów, ani zjawisk nadprzyrodzonych, za to jest zgraja facetów z wypomadowanymi włosami i świeżo wyprasowanymi garniturami. Brzmi co najmniej nieciekawie, a mimo to, serial 'Mad Men', bo o nim mowa, trzeba nazwać fenomenem.

Sorry

Znowu muszę przepraszać, gdyż jak zwykle składałem dużo głupich obietnic, czego to nie napiszę i po raz kolejny nic z tego nie wyszło. Więc... no... przepraszam. Okres wakacyjno-sesyjny dobiega końca, więc postaram się (NAPRAWDĘ) w granicach rozsądku pisać trochę częściej :P

czwartek, 13 maja 2010

Waleczne serce

  • T.: 'Robin Hood'
  • R.: Ridley Scott
  • O.: Russell Crowe, Cate Blanchett, Oscar Isaac, William Hurt, Max von Sydow, Mark Strong, Kevin Durand, Mark Addy
  • IMDb: 7.3/10
  • Rok: 2010
  Pamiętacie jeszcze taki film jak "Król Artur" z 2004 r. ? Ten z drewnianym Clive'em Owenem i ubraną w paski Keirą Knightley ? Nie przypadkowo wspominam tu o tym miernej jakości "dziele", bo jego twórcom przyświecała całkiem ciekawa idea - mianowicie, chcieli postać legendarną ubrać w historyczne szaty. W tym celu obdarli Króla Artura ze wszystkich magicznych przymiotów i wsadzili w krępą zbroję rzymskiego legionisty. Pomysł, według mnie, wart uwagi, ale jego realizacja padła na całej linii i wyszedł gniot. Jednak nie o tym ma być mowa, a o innej brytyjskiej legendzie: Robin Hoodzie. Jego bowiem spotkał mniej więcej podobny los, tzn. bezwzględna hollywoodzka machina osadziła go w realiach jak najbardziej prawidłowych historycznie. Czy to znaczy, że skończył tak jak nieszczęsny Artur ? Niekoniecznie, gdyż za uprawdopodobnienie historii sympatycznego banity zabrała się o wiele lepsza ekipa filmowa na czele z duetem Ridley Scott & Russell Crowe i wyszło im to...

wtorek, 11 maja 2010

Wesoła rozpierducha, czyli jak Hollywood kręci sequel

  • T.: 'Iron Man 2'
  • R.: Jon Favreau
  • O.: Robert Downey Jr., Don Cheadle, Mickey Rourke, Gwyneth Paltrow, Scarlett Johansson, Sam Rockwell, Jon Favreau, Samuel L. Jackson
  • IMDb: 7.7/10
  • Rok: 2010
  Więcej, szybciej, efektowniej - to 3 żelazne zasady rządzące każdą kampanią wyborczą każdym hollywoodzkim sequelem. W mniemaniu Sz. P. producentów jeśli tylko jakiś obraz wybił się nieco ponad przeciętność (czyt. zarobił więcej niż kosztował), należy go "ulepszyć" (czyt. wydać na niego jeszcze więcej niż na poprzednika). Tego typu, hmm... "dążenie do doskonałości" oczywiście kończy się robioną naprędce kontynuacją, coby zdążyć zanim ludzie zapomną co to takiego im się niedawno spodobało. Widza szczęśliwego chce się więc zamienić w widza szczęśliwszego, bo taki generuje więcej zysków, które, jeśli się uda, pokryją masakryczne koszty produkcji, co z kolei spowoduje konieczność powstania kolejnego sequela... i tak koło się kręci, zwykle nie za długo, bo któraś z kolei odsłona tej samej historii w końcu nudzi i następuje hollywoodzka apokalipsa - hit się nawet nie zwraca (wtedy pozostaje jeszcze coraz popularniejsza ostatnio opcja reboota, ale to już temat na inny wpis). Ta skrócona instrukcja funkcjonowania mechanizmów wielkiego filmowego biznesu oczywiście nie znalazła się w tym wstępie przypadkowo. Po serii ambitnych filmów chciałem się bowiem zająć czymś zdecydowanie luźniejszym - a jeden z tegorocznych hollywoodzkich 'must see' nadaje się do tego idealnie. 'Iron Man 2', bo o nim mowa, pasuje również jak ulał do opisanego wyżej schematu "więcej, szybciej, efektowniej". Pozostaje tylko pytanie, czy jemu ta taktyka przyniosła korzyści, czy raczej, jak to zwykle bywa, adrenalina poszła w górę, a poziom w dół ? Odpowiedź tkwi gdzieś pośrodku :).

czwartek, 6 maja 2010

Filmowa Offensywa #3

  Święta, święta i po świętach... z małym poślizgiem czasowym zapraszam do czytania ostatniej już notki na temat zakończonej w zeszłą niedzielę OFF PLUS CAMERY'10. Zakończonej, a jakże by inaczej, hucznie, czyli ceremonią zamknięcia i wręczeniem Krakowskiej Nagrody Filmowej (100 000 $), która to przypadła czeskiemu reżyserowi Markowi Najbrtowi za film 'Protektor'. Niestety w tym wpisie nie przeczytacie nic o zwycięzcy, bo (z powodów obiektywnych oczywiście) nie miałem jeszcze okazji go obejrzeć, ale spokojnie, mam w zapasie inne tematy, a recenzję ww. dzieła umieszczę jak szybko to będzie możliwe :). Zanim jeszcze przejdę do konkretów to może garść statystyk, bo te są naprawdę imponujące: 100 filmów z całego świata, prawie 400 pokazów w 11 salach kinowych, kilkudziesięciu gości i przeszło 13 000 widzów, a to wszystko w 7 dni (dane za: www.offpluscamera.pl), co biorąc pod uwagę trudności z jakimi spotkali się organizatorzy, w pewnym sensie zakrawa na cud. Wielkie gratulacje, że udało im się z tego wybrnąć w takim stylu. Tyle wstępu, więcej podsumowań na koniec, teraz już tylko filmy :).

sobota, 24 kwietnia 2010

Filmowa offensywa #2

  Sam w to nie wierzę, ale dotrzymuję słowa i oto jest: nowy wpis dzień po dniu :) Kontynuując moje małe przemyślenia odnośnie OFF PLUS CAMERY'10, tym razem chciałbym się skupić już na bardzo konkretnym temacie, a właściwie osobie. Dobrze, nie lubię przedłużania, więc tam-ta-ta-tam, Panie i Panowie: Jane Campion :)

Filmowa offensywa #1

  Tym razem będzie nieco inaczej niż zwykle - brak klasycznej recenzji, bo chciałbym się skupić na wydarzeniu, które z niemałymi problemami trwa w Krakowie od poniedziałku, czyli na OFF PLUS CAMERZE'10, a mówiąc po ludzku: 3. Festiwalu Kina Niezależnego. Wprawdzie nie mogę powiedzieć, że uczestniczę w nim w chociaż zadowalającym mnie stopniu - nie pozwalają na to ani czas, ani ograniczony budżet - ale parę ciekawych rzeczy, którymi chciałbym się z Wami podzielić udało mi się osobiście odnotować (resztę natomiast uzupełniam powoli na poza festiwalowych, wewnątrz-mieszkaniowych pokazach :D). Jak pewnie zauważyli co bystrzejsi czytelnicy, tytuł notki ma numerek - znaczy, że tego typu wpisów będzie więcej, kiedy się pojawią to Bóg raczy wiedzieć, ale postaram się, żeby do końca przyszłego tygodnia temat był zamknięty.
[Zanim przejdę do sedna, jeszcze jedna very important message: kino niezależne to nie jest kino amatorskie, owszem w jego nurt zalicza się także "dzieła" typu 'wziąłem telefon, skrzyknąłem kumpli i zrobiliśmy film', ale tutaj mówimy o w pełni profesjonalnych produkcjach, często z udziałem wielkich gwiazd światowego kina, różniących się od, tzw. mainstreamu tylko tym, że są niekomercyjne, tworzone z myślą o wąskim gronie odbiorców (niektórzy mówią wręcz o 'widzu festiwalowym'), rzadko trafiają do szerszej dystrybucji i zwykle powstają tylko dzięki pasji i wytrwałości swoich twórców. Przepraszam za ten wtręt, ale już kilka osób musiałem uświadamiać, że OFF PLUS CAMERA nie jest konkursem filmów nakręconych telefonem komórkowym (choć paradoksalnie, taka kategoria też jest w programie ;).]

niedziela, 28 marca 2010

Nostalgiczny anioł, skonfundowany widz

  • T.: "Nostalgia anioła" ('The Lovely Bones')
  • R.: Peter Jackson
  • O.: Saoirse Ronan, Mark Wahlberg, Rachel Weisz, Stanley Tucci, Susan Sarandon, Michael Imperioli
  • IMDb: 6.7/10
  • Rok: 2009
  Ostatni film, jaki zobaczyłem skłonił mnie do małego przemyślenia („małego” dodałem tylko z wrodzonej skromności ;), a konkretnie: jakie motywy są najczęściej wykorzystywane przez filmowców ? Po wnikliwej analizie oraz przetrawieniu niezliczonej masy faktów, co łącznie zajęło mi jakieś 30 sekund, doszedłem do dosyć paradoksalnego wniosku, iż są to miłość i śmierć. Te, w sumie odległe od siebie, ale równocześnie nierozerwalnie ze sobą powiązane tematy towarzyszą praktycznie każdej produkcji jaką mamy okazję gdziekolwiek zobaczyć. Mamy opowieści o kochających się ludziach, zabijających się ludziach, umierających z miłości, żyjących bez miłości, zabijających z miłości, itd. (można tak bez końca, ten tekst nie ma jednak być rozważaniem o podstawach kinematografii, więc przejdę do sedna). Wydawać by się mogło, że w związku z tym, ciężko dziś coś oryginalnego na ten temat powiedzieć. Dlatego też, film który w punkcie wyjścia ma śmierć głównej bohaterki raczej nie mógł zapowiadać niczego szczególnie odkrywczego. Ot, pewnie będzie wzruszająco, łzawo, może nieco tajemniczo, a na końcu szczęśliwie. Jednakże, w tym miejscu należy dodać, że bohaterka, o której wspomniałem, w chwili śmierci, a właściwie, w momencie gwałtu i morderstwa, miała 14 lat i żeby było jeszcze bardziej nietypowo, zgon niewiele zmienia w fabule, przynajmniej jeśli chodzi o postać pierwszoplanową :) Brzmi zagmatwanie ? Na pewno nie dla Petera Jacksona, który na takim właśnie pomyśle, zaczerpniętym z powieści Alice Sebold, oparł swój najnowszy film.

Cytat miesiąca

 Hmm... no cóż... no to... eee... ten... cytat:
"[...] nie zdziwcie się jak pewnego dnia blog po prostu sobie zniknie, to będzie oznaczało, że mi się znudziło [...]" (matenafilmowo.blox.pl, 07.07.2008 r.)
Taaa, no właśnie, rok temu mi się znudziło, ale mogę ogłosić triumfalny powrót pod nowym adresem, może tym razem wytrwam dłużej :P Pierwszy tekst wyżej, miłego czytania i zachęcam do komentarzy :)