"Sam decydujesz o tym, co uwielbiać"
David Foster Wallace

piątek, 28 stycznia 2011

Mów do mnie jeszcze

  • T.: "Jak zostać królem" ('The King's Speech')
  • R.: Tom Hooper
  • O.: Colin Firth, Geoffrey Rush, Helena Bonham Carter, Derek Jacobi, Timothy Spall, Guy Pearce, Jennifer Ehle, Michael Gambon
  • IMDb: 8.5/10
  • Rok: 2010
  Czasem do zauroczenia widza nie potrzeba ani innowacyjnych pomysłów, ani błyskotliwego scenariusza, ani nawet oszałamiających rozwiązań technicznych - czasem wystarczy po prostu opowiedzieć ciekawą historię ciekawych ludzi. Ten, jakże banalny, cel jest dla wielu dzisiejszych twórców filmowych nieosiągalny - na całe szczęście są jeszcze ludzie tacy jak Tom Hooper, który wyzwaniu sprostał pierwszorzędnie.

  O tym młodym, brytyjskim reżyserze świat usłyszał po raz pierwszy za sprawą znakomitych seriali historycznych, które wyszły spod jego ręki ('John Adams', 'Elżbieta I') - o pełnometrażowych dokonaniach było jednak cicho. Być może potrzebował on powrotu do tejże konwencji, w której najwyraźniej czuje się najlepiej, bo jego najnowsze dzieło, 'The King's Speech', także zabiera nas w przeszłość. Aczkolwiek tym razem nie jest to taka długa podróż, bo tylko do lat 30. ubiegłego wieku w Wielkiej Brytanii, gdzie wyczuwało się już atmosferę zbliżającej się wielkimi krokami II Wojny Światowej. W tym niespokojnym czasie dodatkowe problemy trawiły brytyjską rodzinę królewską - po śmierci Jerzego V koronę przejął jego najstarszy syn, Edward VIII, jednakże zrzekł się jej chwilę potem, by móc poślubić amerykańską rozwódkę Wallis Simpson. W tej sytuacji na tronie zasiadł Jerzy VI (Firth) - nadający się na władcę, ale nękany od dzieciństwa przez problemy z wysławianiem się - a co to za król, który nie potrafi przemówić do narodu ? Nieoczekiwanym zbawieniem dla naszego bohatera okazuje się australijski specjalista od wymowy, Lionel Logue (Rush) i jego niekonwencjonalne metody.

Spotkanie tych dwóch, na pierwszy rzut oka zupełnie do siebie nie przystających osobowości, stanowi centralną oś filmu. Hitler, abdykacja, koronacja, zbliżająca się wojna - to wszystko jest tylko tłem dla specyficznych relacji między wywodzącymi się z różnych światów mężczyznami. Z jednej strony król, najwyższa sfera społeczna, jak sam przyznaje, nieprzyzwyczajony do kontaktów z niżej urodzonymi, a z drugiej zwykły, szary obywatel, niespełniony aktor, kpiący z dworskiej etykiety i konwenansów. Spotkanie tych dwóch musiało zaowocować wieloma komicznymi sytuacjami i scenarzysta skrzętnie z tego skorzystał - momentami jest naprawdę zabawnie, ale to również nie o żarty tu chodzi. Jak się bowiem okazuje pomiędzy bohaterami jest więcej podobieństw niż mogłoby się z pozoru wydawać. Obydwaj są mężczyznami sfrustrowanymi - Lionel w wyniku swoich niepowodzeń w aktorstwie, Bertie (tak zwracali się do króla najbliżsi) z powodu jąkania się. Dla obydwu też, spotkanie stało się impulsem do rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu. Trudno wręcz rozstrzygnąć, który z nich wywarł na drugiego większy wpływ - fascynujący jest proces stopniowego otwierania się i przeistaczania ich charakterów. Oczywiście relacje między nimi nie należały do najłatwiejszych, co to, to nie - nie obyło się bez kłótni, wybuchów złości, a nawet łez i rozstań. Walka Bertiego z jąkaniem się jest tu walką z samym sobą - swoimi kompleksami, strachem, obawą przed niesprostaniem zadaniu, które przed nim postawiono, musi więc być momentami bolesna i trudna. Terapia jakiej poddaje go Lionel działa jednak uzdrawiająco nie tylko na zdolność wysławiania się króla, ale na całą jego osobę. Z biegiem czasu zdajemy sobie również sprawę z tego, iż role pacjent-terapeuta można tu odwrócić - wielce wymowna jest scena z udziałem Lionela i jego żony, gdzie poznajemy kierujące Australijczykiem motywy. Najpiękniejsze jest to, że wielowymiarowość relacji między bohaterami można sprowadzić do jednego prostego słowa - przyjaźń. Rodzi się ona w bólach, jest skomplikowana, pogmatwana i niełatwa, ale jednak, ma się podczas seansu uczucie, że jest to coś co każdy z nas bardzo dobrze zna, dlatego też postępowanie postaci jest tak dobrze zrozumiałe. Piękne w swojej prostocie.

Nie można pisać o bohaterach 'King's Speech' w oderwaniu od aktorów ich odtwarzających - Colin Firth i Geoffrey Rush są bowiem absolutnie niesamowici. Pojedynczo genialni, razem stanowią bodajże najbardziej wyrazisty duet filmowy ostatnich lat. Firth, co wydawało mi się niemożliwe, stworzył jeszcze lepszą kreację niż w "Samotnym mężczyźnie" - Bertie w jego wykonaniu jest skrępowany nie tylko w słowach, z których wypowiedzeniem ma takie trudności, ale także w gestach, ruchach, myślach. Ta sztywność, wynikająca po trosze z dworskich manier, po trosze z trudów wychowania, zaczyna stopniowo pękać dopiero pod wpływem Lionela. Jego luz, kompletny brak szacunku dla etykiety i manifestowana każdym gestem swoboda niczym fale rozkruszają ścianę wokół Bertiego, co najlepiej widać w scenie przemówienia - kamera skupiona na twarzy Firtha, rejestruje nawet najmniejsze drgnięcia na niej, przez co mamy wrażenie, że niemal dzielimy z nim jego zdenerwowanie. Samą mimiką potrafi on zagrać więcej niż tysiąc aktorów razem wziętych. W duecie z Rushem wypada jeszcze lepiej, bo ci dwaj nie rywalizują ze sobą, a raczej się uzupełniają i sumują do doskonałości - oglądanie ich to czysta przyjemność.

Oczywiście nie zapominam o reszcie obsady, która, jakżeby inaczej, również jest doskonała. Helena Bonham Carter udowodniła, że potrafi wypaść tak samo przekonująco w zwykłej roli jak w każdej innej, przypomniał o sobie nareszcie Derek Jacobi, kapitalne były też epizody Jennifer Ehle i Timothy'ego Spalla (jako Churchill !). Ogólnie rzecz biorąc, pod względem aktorskim 'The King's Speech' jest najlepszym filmem roku. Dodajmy do tego jeszcze nienaganną scenografię, kostiumy z epoki, idealnie współgrającą z obrazem (osobno już sporo tracącą) muzykę autorstwa Alexandre'a Desplat oraz ładne zdjęcia, w których nie ma mowy o kręceniu z ręki czy szybkim montażu i wyjdzie nam obraz we wprawdzie nieco staroświeckim, ale wręcz doskonałym stylu.

  Jak wspomniałem we wstępie, 'The King's Speech' odcina się od reszty dzisiejszych produkcji, gdyż nie posiada żadnego z elementów tak cenionych we współczesnym kinie. Ba, jest to obraz zbudowany na relacji między dwoma bohaterami, w którym wszystkie inne wątki są zepchnięte praktycznie na margines, ma się wrażenie, że ta historia lepiej pasowałaby do teatru niż do kina. Jakim więc cudem otrzymała ona 12 nominacji do Oscarów ? Cóż, w sumie to sam sobie zadaję to pytanie, bo dzieło Hoopera z całą pewnością nie jest doskonałe. Aktorsko tak, ale gdzie te emocje jakie towarzyszyły mi chociażby przy oglądaniu wcześniej recenzowanych ? Nie ma ich, bo "The King's Speech' to film w starym stylu - spokojny, do refleksji, świetnie, ale mało dynamicznie napisany, momentami wręcz usypiający. Co za tym idzie, nie spodoba się on wielu widzom, zapewne większość uzna go po prostu za nudny, ale wierzcie mi, w tym świecie warto się zanurzyć. Warto na te niecałe dwie godziny przenieść się do starego kina i rozkoszować opowiadaną historią - co tam akcja, skoro tu jest zwyczajnie, po ludzku, przyjemnie.
  • Ocena: 8/10
  • W skrócie: I ładne, i miłe, i podnosi na duchu, a do tego jak zagrane!

6 komentarzy:

  1. Mate aż 8/10 !:)to chyba zobaczę :) i do tego Colin Firth!

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym wypadku to chyba jednak "tylko" 8/10 ;) ale Firth - cud, miód :)

    OdpowiedzUsuń
  3. i pomyśleć, że grał w "Bridget Jones" :P
    a oglądnę na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam wczoraj w kinie- jestem zadowolona:) Ostatni film, który mnie tak zauroczył swoją harmonią, delikatnością i klasą to "Była sobie dziewczyna". yoasia

    PS.Polecam film "Pogorzelisko" również nominowany do oscara, tylko, że w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny".

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, słyszałem o "Pogorzelisku", jak czas pozwoli to obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 54 year old Accounting Assistant IV Magdalene Rowbrey, hailing from Whistler enjoys watching movies like Body of War and Skiing. Took a trip to Historic Centre of Sighisoara and drives a G-Class. Pobierz Wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń